We wtorek byłam na rezonansie magnetycznym. Na początku odwiedziliśmy mojej babci lekarza, ponieważ jak już wcześniej pisałam byłyśmy razem na badaniu PET i w tym samym czasie przyszły nasze wyniki. Początkowo byliśmy trochę przerażeni, gdyż u babci wyniki były trochę niepokojące. Myśleliśmy, że to nawrót choroby, ale po wizycie u lekarza KAMIEŃ SPADŁ NAM WSZYSTKIM Z SERCA.... Nie potrzebne u babci następny cykl leczenia chemioterapią.... O godzinie 11:00 nadszedł czas na moje badanie, które trwało całą godzinę. Musiałam leżeć w takiej wielkiej komorze, w której musiałam mieć nauszniki i takie dziwne coś wokół szyi ;D. Pomimo długiego badania czas minął dość szybko, z powodu krótkiej drzemki ;D.
Wczoraj odwiedziłam mnie moja mała myszka Hanusia!;* Dawno tej gwiazdy nie widziałam.... BARDZO wyrosła od czasu swoich chrzcin... Inne dziecko normalnie! Jutro ciocia jeszcze myszkę wymęczy i się nią nacieszy przed kolejnym cyklem, który zaczyna 15 lipca :). Oby to był już ostatni cykl chemioterapii i końcówka mojego leczenia.... Przez te piekielne sterydy wyglądam jak kobieta w 4 miesiącu ciąży.... Tak się woda w moim organizmie zatrzymała.... To jest bardzo męczące, ponieważ przez to mam problem z swobodnym oddychaniem i przy okazji puchną też kostki.... Na szczęście dzisiaj już kończę je brać!! ^^ Po wyczerpującym dniu czas na odpoczynek w towarzystwie ciekawej książki i zimniej herbatki... Miłego wieczoru!;*